Trdlo. Starocesky Trdelnik. Węgierski Kürtőskalács

Tyle nazw, a jeden przysmak. Dla mnie to po prostu Tridle, bo wymówienie czeskiego Trdlo jest dla mnie trudne. :) Trdlo, czy jak kto woli Starocesky Trdlenik, to najlepszy przysmak, jaki kiedykolwiek jadłam. Zajadałam się nim trzy lata temu podczas Sylwestra, który spędzaliśmy w Pradze. Zajadałam to mało powiedziane, ja się obżerałam. Od tamtego czasu zwariowałam dla tridli i co chwilę męczyłam Męża, żebyśmy pojechali znowu do Czech… na Trdlo oczywiście! :)

Nie pamiętam, by coś mnie równie swym smakiem oczarowało. Niewiele brakowało, żebyśmy znowu świętowali koniec roku w Pradze, ale tak się poukładało, że się nie uda. Cóż więc zrobić, trzeba Trdlo zrobić w domu. :) Najpierw może jednak kilka słów o tym, co to jest Trdlo.

Trdlo to czeski drożdżowy przysmak, sprzedawany głównie w okresie świątecznym na straganach. Jest wypiekany na „żywym” ogniu na takich tubach, czy jak kto woli wałkach (chyba nawet od tego jest ich nazwa). Jest zrobiony z drożdżowego ciasta i mocno obtoczony w cukrze, cynamonie, a czasem orzeszkach. Najlepiej smakuje na gorąco.

 

Przepis krok po kroku:

Krok 1. Drożdże rozrabiam z cukrem, aż będą płynne. Do miski wrzucam wszystkie składniki na ciasto i mieszam.

Krok 2. Kiedy składniki się połączą, przerzucam na blat i zagniatam. Na początku będzie lepkie, ale kilka minut ugniatania i ciasto zrobi się gładkie. Jeśli bardzo się lepi, to dosypuję łyżkę mąki, ale nie więcej.

Krok 3. Ciasto obtaczam w odrobinie oleju i wkładam pod przykryciem do miski na 1 h wyrastania.

Krok 4. [ciasto po 1 h]. Wyjmuję z miski ciasto, dzielę na 2 części i każdą rozwałkowuję na oprószonym mąką blacie lub stolnicy. (Po prostu łatwiej się wałkuje w 2 partiach).

Krok 5. Dzielę rozwałkowane ciasto na paski. Ok. 35 cm długości, 4 cm szerokości, a grubość ciasta to ok. 0,5-0,7 cm.

Krok 6. Biorę wałek, nawijam na niego kawałek folii (w 2 częściach), lekko ją zagniatam, wtedy lepiej się trzyma. Na folię nawijam po jednym pasku ciasta (dokładnie pokazuję na filmiku, który jest wyżej).

Krok 7. Teraz do płaskiego półmiska, albo na blat (potem uznałam, że tak najwygodniej), wsypuję składniki posypki. Wałkiem obracam w posypce, aż poprzykleja się do ciasta. Ja nie żałuję posypki, im więcej, tym smaczniejsze.

Krok 8. Ściągam z wałka kawałki i nadmiar folii wciskam do środka (będzie stabilniej stało).

Krok 9. Stawiam na blaszce i wkładam do nagrzanego do 180°C piekarnika na 10-12 minut. Po wyjęciu wyciągam folię (wyłazi bez problemu) i podaję ciepłe (bo takie najlepsze). Jak jemy z moim Mężem we dwójkę, to folię wyciągamy w ostatniej chwili, bo dłużej zachowuje ciepło trdli. Dodatkowo można jeszcze oprószyć cukrem pudrem, ale dla mnie to za dużo. ;-) Smacznego!

W zasadzie dziwię się sama sobie, że tak długo nie zrobiłam ich w domu, to chyba ten ogień, na którym są wypiekane wydawał mi się nie do przeskoczenia. Ostatnio natknęłam się jednak na blog Chriesi, gdzie zobaczyłam węgierskie Kürtőskalács. Oczom nie mogłam uwierzyć, bo są identyczne jak czeskie Trdlo! Zainspirowało mnie to do działania.

Przedstawiam Wam mój przepis, na najlepszy przysmak świata (wg mnie), który cudownie pachnie cynamonem, smakuje słodkim cukrem i znika w kilka chwil. :)

Trdlo
Trdlo

Acha, skoro o Pradze mowa, nie mogłam sobie odmówić małej wstawki. Most Karola, a obok w tle stoisko z Tridlami. Smacznego!

Praga
Praga
13 października 2009 r.

Paulina Stępień. Dietetyk, królowa lunchboksów, rowerzystka, kamper, mama3. Pokazuję jak żyć lepiej, jeść zdrowiej i widzieć pozytywymój Instagram.