Pierwszy raz pielmieni syberyjskie jadłam w „Babuszce” na warszawskiej ulicy Kruczej. W „Babuszce” serwują dania kuchni rosyjskiej. Odkąd byłam tam pierwszy raz na babskich plotach, to odwiedzam to miejsce, gdy tylko mam okazję. Pielmieni podają tam pyszne, z gorącym rosołkiem i śmietaną… zresztą tak mnie oczarowały, że teraz robię je sama, w domu.
A pielmieni syberyjskie to takie malutkie pierogi z mięsem, malutkie, bo wycina się je kieliszkiem. Od zwykłych pierogów mięsnych różnią się nie tylko rozmiarem, ale też farszem. Pielmieni nadziewa się surowym mięsem mielonym, może być wołowe, wieprzowe albo wołowo-wieprzowe. Te ostatnie, mieszane, to właśnie pielmieni syberyjskie.
Podczas gotowania z mięsa wydziela się bulionik i to jest właśnie pyszne w pielmieni, że skrywają pyszne, aromatyczne nadzienie. Ponieważ pierwszy raz jadłam je w rosole ze śmietaną, tak właśnie serwuję je w domu. Pielmieni są wyjątkowo aromatyczne i smaczne. Każdemu polecam ich spróbować.
Krok 1. Jeśli nie macie rosołu lub czasu, by go gotować, to zróbcie awaryjny rosołek warzywny: składniki wyżej podane trzeba pokroić w mniejsze kawałki, zalać wodą (ok. 1,5 l) i gotować. Rosołek będzie się gotować, więc czas na pielmieni.
Cebulę na farsz obieram, kroję drobno i podsmażam na oliwie.
Krok 2. Składniki ciasta mieszam i wyrabiam, aż ciasto będzie gładkie. Podsypuję ostrożnie mąką, aby nie było zbyt suche.
Krok 3. Farsz: Podsmażoną cebulkę mieszam z pozostałymi składnikami na farsz (masło powinno mieć temperaturę pokojową). Doprawiam gałką muszkatołową, a także solą i pieprzem – po szczypcie.
Krok 4. Ciasto rozwałkowuję cienko i kieliszkiem wycinam koła.
Krok 5. Na każdym kole układam farsz wielkości orzeszka laskowego.
Krok 6. Zlepiam dokładnie brzegi pierogów.
Krok 7. Wrzucam do wrzącej, osolonej wody i gotuję kilka minut od ponownego zawrzenia wody i wypłynięcia pierożków na powierzchnię – jakieś 6–8 minut od tej chwili. Odcedzam.
Podaję w gorącym rosole, polane gęstą śmietaną. Smacznego.