Delikatne, lekkie brownies można jeść bez szczególnych wyrzutów sumienia (takich, jak przy klasycznym, ciężkim, mocno czekoladowym brownies). My zjedliśmy wszystko prawie za jednym zamachem. A po wyjątkowo ciężkim dla nas tygodniu, a w zasadzie ostatnich dwóch szalonych tygodniach, mogłabym zjeść jeszcze niejeden kawałek light brownies.
Light brownies można przyrównać do murzynka bez proszku do pieczenia, jednak w smaku jest bardziej czekoladowe. Moja wersja jest faktycznie lekka i nie przypomina bardzo ciężkich, lepkich brownies, które bardzo lubię. Ale na pewno jest mniej kaloryczna i też szybko znika z talerzyków.
Ciasto robi się szybko, a kiedy mam kaprys, robię w małej brytfance (ok. 20×20) z połowy składników, tak, by tylko troszkę skubnąć i nacieszyć się delikatnie czekoladowym smakiem. Smacznego.
Czas i porcje:
Liczba porcji: blacha ok. 40x25 cm; ok. 40 kawałków (z połowy porcji starczy na blaszkę 20x20 cm)
Czas: ok. 45 minut
Składniki:
230 g mąki
500 g cukru pudru
380 g masła
180 g czekolady
4 łyżki kakao
6 jajek
1 łyżeczka rumu
Przepis krok po kroku:
Krok 1. Masło rozpuszczam w rondelku, wrzucam czekoladę (ja daję troszkę mlecznej i troszkę gorzkiej, tak, by w sumie dały 180 g), dodaję kakao i mieszam, aż się rozpuszczą i połączą.
Krok 2. Do czekoladowej masy dodaję cukier puder i mieszam. Odstawiam do przestudzenia, ale nie całkowitego.
Krok 3. Wbijam jajka, dodaję mąkę, rum, a następnie ciepłą masę z rondelka. Mieszam wszystko mikserem.
Krok 4. Przelewam masę do formy wyłożonej papierem do pieczenia (ułatwia wyjęcie ciasta).
Wstawiam do piekarnika na 180–190°C (ja najczęściej robię w 180°C), piekę 20–25 minut. Uważam, że 20 starczy, ale to zapewne kwestia piekarnika. Nie można dłużej, ciasto powinno być wilgotne.
W standardowych brownies powinien być charakterystyczny, czekoladowy zakalec, w tym raczej nie występuje, ale powinno być wilgotne i miękkie, dłuższe pieczenie zbyt wysuszy i utwardzi ciasto.
Kroję na kwadraty około 5 cm. Smacznego.