Moja chętka na słodkie, małe czekoladki na jeden kęs trwa. Tym razem obłędnie czekoladowe pralinki. Są tak czekoladowe, że rozpływają się w ustach, lekko miękkie i w delikatnie chrupiącej posypce. I uwierzcie mi, są wyjątkowo pyszne.
To takie pralinki, które wywołują wielki uśmiech na buzi, wyjątkowo czekoladowe, wyjątkowo miękkie, wyjątkowo smaczne. Nie można ich zjeść za dużo na raz, ale jedna kuleczka sprawia ogromną przyjemność. Polecam pralinki mocno czekoladowe wszystkim czekoladożercom.
PS: Pralinki najlepiej trzymać w lodówce, bo szybko się rozpuszczają. Przyznam, że tak czekoladowych łakoci już dawno nie jadłam. Są pyszne. Ja zjadłam większość białych, a Michał czarnych – on lubi te czarne. ;-)
Czas i porcje:
Liczba porcji: ok. 15 pralinek
Czas: ok. 30 minut + chłodzenie w lodówce
Składniki:
tabliczka gorzkiej czekolady
1/3 szklanki mleka
laska wanilii
30 g masła
pół szklanki cukru pudru
4 łyżki kakao
do obtoczenia kakao i cukier puder
Przepis krok po kroku:
Krok 1. Laskę wanilii przekrawam i wyjmuję z niej nasionka. Dodaję do mleka i stawiam w rondelku na gazie.
Krok 2. Do rondelka dodaję czekoladę w mniejszych kawałkach. Trzymam na maleńkim ogniu, stale mieszając, aż czekolada się rozpuści i wszystko będzie miało jednolitą konsystencję. Następnie odstawiam do ostygnięcia. Potem dodaję masło, cukier puder i kakao. Mieszam dokładnie zewnętrzną częścią łyżki i wstawiam do lodówki. Ja już nie mogłam się doczekać, więc na kwadrans wstawiłam do zamrażarki.
Masa pralinkowa jest rzadsza niż ta, z której robiłam trufle, dlatego wolę ją bardziej schłodzić.
Krok 3. Z masy formuję kulki i obtaczam w kakao, a część pralinek w cukrze pudrze. Jedne będą miały bardziej zdecydowany smak, a drugie będą słodsze (te z pudrem).
Formując kulki, robię to sprawnie, bo każda kulka w dłoniach mięknie. Szybko formuję, szybko obtaczam i odkładam. A potem do lodówki.