Tym, czym dla Kubusia Puchatka jest miodek, tym dla mnie są powidła śliwkowe z czekoladą.Potrafię zjeść ich cały słoiczek naraz. Mogę bez mrugnięcia okiem powiedzieć, że są to moje ulubione powidła.
Zdaję sobie sprawę, że niektórych to połączenie może dziwić. Kiedy moja psiapsiółka Justyna (od której mam przepis) powiedziała, że przywiezie mi słoiczek tego cuda, to początkowo byłam w szoku. W jeszcze większym byłam, jak spróbowałam. Smakują jak… jak rozpuszczone śliwki w czekoladzie. :) Są pyszne, słodziutkie i czekoladowe.
Zasmakowały mi tak bardzo, że nie mogłam się doczekać, kiedy pojedziemy na targ, bym mogła kupić śliwki i zrobić własny zapas na zimę. Udało mi się dorwać ostatnie śliwki i zabrałam się za przygotowania. Przepis od Justy wyglądał tak: 1,5 wiadra śliwek… i tu nastąpił szok trzeci (wiadra?!) i szybko wszystko dostosowałam do swoich potrzeb. Mi wychodzi 5 słoików i myślę, że więcej, to byłaby okropna rozpusta. A teraz zostaje mi wszystkich zaprosić na małe co nieco – smacznego.
Czas i porcje:
Liczba porcji: 5 słoików plus bonus
Czas: ok. 5 h
Składniki:
1,5 kg śliwek
400 g cukru
6 kostek czekolady deserowej (lub mlecznej, łasuchy mogą i 8 kostek)
Krok 1. Śliwki dryluję i wrzucam na patelnię o grubym dnie, ewentualnie do garnka. Wstawiam na niewielkim średnim gazie i gotuję. Całe gotowanie zajmuje około 5 h. Można je rozłożyć np. na dwa dni (jednego podgotować – czy jak kto woli podsmażyć – przez 2 h i drugiego przez 3 h)
Krok 2. [na zdjęciu już po około 3 h]. Co jakiś czas zaglądam i mieszam łyżką.
Krok 3. Czekoladę, cukier, kakao i cukier waniliowy dodaję dopiero gdzieś w 4 h gotowania, po prostu, gdy będzie już dosyć rozgotowane. Jeśli nie jesteście pewni smaku, to proponuję dodać czekoladę np. tylko do części (tak na słoik), a resztę bez.
Krok 4. Przekładam do wyparzonych słoików. (ja parzę w piekarniku 10 minut w 100°C, albo wyparzam wrzątkiem i wycieram).
Przecieram brzeg spirytusem i zamykam dokładnie słoik, odwracam do góry dnem i w takiej pozycji zostawiam, aż wystygną.
Co ważne (!) powideł z czekoladą próbuję dopiero 24 h od włożenia do słoików, wtedy smaki się dobrze połączą. Zaraz po wystygnięciu są lekko gorzkie, czego ja nie lubię. A po ok. dobie wszystkie smaki są pyszne (taka jest przynajmniej moja sugestia:)).