Jestem wielbicielką powideł śliwkowych. Zanim odkryłam powidła śliwkowe z czekoladą, o których wspominałam ostatnio, najbardziej lubiłam zwykłe smażone powidła ze śliwek. Bez dodatków, z małą ilością cukru i z wyczuwalnymi kawałkami owoców. Zresztą nadal bardzo je lubię, ostatnio nawet zabrałam od Mamy dodatkowe słoiczki, tak na wszelki wypadek. :)
Ja takie powidła śliwkowe jadam po prostu na chlebie z niewielką ilością masła. A jeśli chodzi o chleb, to na zdjęciu jest chlebek z ziarnami, który bardzo często robię, jako taki kryzysowiec. :)